poniedziałek, 16 marca 2015

Czarny problem

fot. Sylwia Kalinowicz
 Wiosnę czuć już na każdym kroku, pogoda się wyrabia... nic tylko się cieszyć! Niestety, nam nie jest dane w pełni się cieszyć wiosną. W lutym pojechaliśmy na walentynkowe psieBerkowisko w PsimEgo - idea badzo zacna, byłam tjuż raz z obiema dziewuchami na tym spotkaniu integracyjnym i wróciłam z pozytywnymi odczuciami: socjal z różnymi psami, przeszkody socjalne typu basen pełen plastikowych pudełek, różne powierzchnie i przejścia z przeszkodami, Flośce pierwsze berkowisko wyszło na dobre, nawet zaczęła zwracać uwagę bardziej na psy. Niestety, na walentynkowe berkowisko nie mogłam jechać z Majką ponieważ miała cieczunię i chyba to był mój największy błąd. Kiedy była Majka ona broniła Flośkę i broniła przed ewentualnymi natrętami, na walentynkowym moje czarne dziecko zostało zterroryzowane przez ponad rocznego ONka i DONka! Nie, nie jestem przewrażliwiona, że mój piesek zapiszczy i panikuję - jeżeli Flośka zaczyna i dostanie wpiernicz od innego psa nie mam nic przeciwko, ale jeżeli mój pies siedzi grzecznie obok mnie, olewa otoczenie, podchodzi do niego pies i bez niczego zaczyna się na nią rzucać i nawet jak już ją powali na ziemię to nie przestaje to chyba jest coś nie halo! Za pierwszym razem przemilczałam, okej to psy.. nie popadajmy w paranoje, ale za drugim.. trzecim... dziesiątym razem to już było coś nie tak... Właściciel zacnego ONka siedział za płotem, coś zawołał, pies olał i robił dalej swoje... Flośka siedzi w kącie, nie wychyla się a ta bestia znów bez powodu ją napastuje! Już zaczęłam tego niezrównoważonego wszarza odciągać za obrożę, darzyło mi się nawet zakląć (czego unikam w miejscach publicznych) na właściciela, ale reakcja zerowa.. Co prawda ten pies był w kagańcu, ale nie miał prawa się tak wyżywać na szczeniaku. Potem dołączył się DON, ten już bez kagańca, właścicielka co prawda go potem odciągnęła i był spokój do czasu ćwiczeń w grupie... Ćwiczyliśmy "zostań" w grupie, wszystkie psy w szeregu (ta duma kiedy szczeniak słucha się lepiej niż dorosłe psy) i oczywiście obok nas DON... myślałam ze coś mnie trafi, ale okej... Pierwszy raz spokój, drugi o dziwo też, ale za trzecim to bydle rzuciło się bez powodu na grzecznie pracującego szczeniaka. Po tym berkowisku mam zacof totalny, pies totalnie boi się większych psów a o pracy z nimi nie wspominam. Oczywiście wmawiano mi, że dramatyzuję, ale kto widział reakcję Flośki na większe psy (niekoniecznie ON) ten wie, że to nie byle dramatyzowanie. Obecnie jest troszkę lepiej, już nie szczeka w panice na większe psy i nie wyrywa się na smyczy, teraz mamy etap (najbezpieczniej na stopach Pani - usiądzie mi na stopach, da si obwąchać choć się cała trzęsie, czasami nawet podejdzie.
Nie mam za złe organizatorowi psiego berkowiska tego, ze mój pies ma teraz problemy przy większych psach i mam ogromny zacof, idea tych spotkań jest świetna, szkoda tylko, że przychodzą tam też osoby z tak niezrównoważonymi psami i nie widzą w tym nic złego! Ja nie szukam wojen, już przemilczałam na miejscu całą sytuację, bo nie chciałam robić problemów znajomym, ale dzisiaj żałuję że wtedy milczałam. My sobie wypracujemy spotkania z większymi psami, szkoda tylko ze te niezrównowazone psy nadal będą terroryzować tam mniejsze i słabsze psy! Właściciele tych psów powinni mieć kategoryczny zakaz wstępu na tą imprezę póki nie ustabilizują swoich psów. Ja wiem, że większosć ON ma takie schizy, ale to nie wina tyc psów tylko PROWADZENIA! Byłam na seminarium dla ONkowców i jak widziałam co oni wyprawiają z tymi psami to ja się nie dziwię, że te psy są takie nieobliczalne, ale jeżeli tak wychowują to niech nie wpuszczają swoich psów do psów wychowanych normalnymi metodami. Znam kilka ON i DON o zrównoważonej psychicznie - da się? Da!
Chyba tyle ode mnie w tej notce. Rada ode mnie - czasami lepiej nie przedobrzać socjalu, bo skończy sie mega zacofem jak u nas. My jeszcze wrócimy do poprzedniej formy, ale na taką imprezę jak berkowisko raczej nieprędko pojedziemy.

5 komentarzy:

  1. ehh niestety tak już jest. Szkoda, że Wam to się przytrafiło :/ mam nadzieję, że uda wam się wyeliminować ten problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyeliminować wyeliminujemy, tylko zła jestem na siebie, że zamiast robić coś innego babramy się z takim "głupim" problemem ;)

      Usuń
  2. Często spotykam w miejscach gdzie niby powinni być normalni ludzie, takich właścicieli. To chyba nieuniknione niestety, zawsze ktoś głupi się trafi.. Na wybieg na przykład przychodzi facet który specjalnie za każdym razem zostawia otwarte furtki. A o właścicielach problemowych psów nie wspomnę..

    OdpowiedzUsuń
  3. To mnie głównie odstrasza od spędów z przeróżnymi psiarzami - właśnie ta kwestia, mnie odstrasza, chyba by mnie szlag trafił. Ludzie zabierają swoje psy "żeby mogły się wybiegać"...no i taki efekt :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam uprzedzenia do tego wyjazdu, ale te psy uczestnicza w szkoleniu w tej szkółce, wiec się głupio łudziłam że wszystkie psy a nie tylko większość będzie ogarnięta. Były osoby co wiedziały jakie sa ich psy i nie wpuszczały ich na wybieg, ale znaleźli się niestety i mądrzy inaczej ONkowcy :/ no trudno, nauczka na przyszłość żeby nie przedobrzać :)

      Usuń