poniedziałek, 9 lutego 2015

Hodowca idealny

 Czyli konkretnie jaki? Hodowca hodowcy nie równy, trzeba brać pod uwagę wiele aspektów - hoduje psy wystawowe czy sportowe, czy użytkowe czy to służb etc. Nie znam jakieś konkretnej regułki odnośnie jaki powinien być hodowca, ale jedno wiem na pewno: hodowla powinna być PASJĄ, a nie ZAROBKIEM! Nie znaczy to, że bronię hodowcom zarabiać na swoim poświęceniu DLA DOBRA RASY, ale na pewno pieniądze nie powinny być priorytetem w decyzji o zostaniu hodowcą. Niejednokrotnie miot pochłania więcej pieniędzy, że sprzedaż szczeniąt zwraca ledwo połowę kwoty. Bardzo szanuję hodowców, dla których pieniądze w hodowli się nie liczą i nie liczą na kokosy ze sprzedaży szczeniąt, jest takich niewiele na skalę ilości hodowców jakich mamy w Polsce. Jak pisałam nie ma regułki na idealnego hodowcę, więc może wypisze czego nie pochwalam w hodowcach i czego osobiście bym unikała, gdybym znów powróciła do planów o własnej hodowli:


1. Renomowana hodowla = dobre źródło na kupno szczeniąt
Zazwyczaj, ale są wyjątki i zawsze trzeba uważać, a nie ślepo kierować się tym że hodowla polecana przez innych. Są ludzie którzy po jakimś czasie po prostu odcinają kupony, są tacy co zdobywają popularność przez znajomości z odpowiednimi osobami, kupnem psów pod odpowiednim przydomkiem. Niedawno słyszałam o przypadku hodowli sędziego wystaw FCI, który prowadzi jeden z najlepszych przydomków w swojej rasie, a psy od niego zgarniają wysokie noty na wystawach, który super renomowaną hodowle ma TYLKO na zdjęciach. Psy trzymane w stodole, w brudzie, smrodzie, w okropnych warunkach, szczeniak ledwo żywy przyjechał do Polski, na szczęście udało się go uratować. Niestety "hodowca" jest nietykalny bo to sędzia... Osobiście bym tego tak nie zostawiła bez rozgłosu (nie wspomnę, że nie zapłaciłabym za ledwo żywego szczeniaka!), ale ludzie mają różne priorytety i dobro psów widocznie nie jest jednym z nich. Tak więc, nie wierzyłabym na ślepo temu, że "hodowla bardzo polecana".
2. Brak badań, bo drogie:
Tego chyba nie trzeba komentować... Brać się za hodowlę bardzo obciążonej genetycznie rasy i nie zrobić połowy badań bo drogie? Już nie wspomnę o hodowcach z rasami mniej obciążonymi, którzy twierdzą że ich rasy są nietykalne przez choroby i "głupich" prześwietleń stawów nie zrobią, bo po co? Osobiście mam w planach zrobić obu dziewuszkom podstawowe badania genetyczne oraz profil DNA i według mnie to powinien być normalny pakiet w hodowlach! Albo wpis "wolny po rodzicach" - zawsze uważałam, ze ten wpis to dla właścicieli psiaków niehodowlanych, na kolanka którzy nie chcą badać, ale chcą mieć pewność, ze psiak jest po zdrowych rodzicach. "Ale on ma profil DNA" to też do mnie nie przemawia, jednak jestem za pełnym pakietem, ale z dwojga złego.. wolę wpisać "wolny po pra pra pra pra pradziadkach" niż mieć brak podstawowych badań. Akurat "Profil DNA LUB badania genetyczne" to kontrowersyjny temat, osobiście wolałabym zrobić obie opcje, gdybym wzięła się za hodowle.
3. Mam sukę to czemu by nie rozmnożyć?:
No w sumie czemu nie? O ile jest WARTOŚCIOWA pod katem w którym planujemy hodowlę! A z tego co zdążyłam zauważyć w środowisku kynologicznym jest straaaszne wazeliniarstwo i nie trudno nabyć obłudy, że na prawdę się ma świetnego psa! Dobrym chwytem jest miot: przeciętna suka (dobrze jak ma jakikolwiek osiągnięcia) z znanym, bardzo utytułowanym repem, w sumie bez tego nie byłoby chętnych. Często brakuje hodowcom obiektywizmu wobec ukochanych suczek, a szkoda. Przyznaję, sama kiedyś miałam myśli by kryć Majkelka, ale już bez robienia badań, mimo iż dla mnie jest mega zajebistym psem , doszłam do wniosku że to nie ma większego sensu.
4. Mam samca, zrobię mu uprawnienia i zwrócę sobie koszta:
Według mnie, właściciele reproduktora są WSPÓŁODPOWIEDZIALNI za to co wyjdzie w miocie po ich samcu i za to co wpuszczają w pule genetyczną rasy. Są różni hodowcy, jedni szukają repa na drugim końcu świata i potrafią sporo przepłacić inni szukają po kosztach nie ważne jaki jest w typie. Więc jeżeli ktoś ma poniżej przeciętnej samca i świadomie chce nim kryć wszystko co się zgłosi lub ktos ma super repa i kryje nieprzebadane suki to ja to może pozostawię bez komentarza.
5. "Dzieci" bawiące się w hodowce:
I nie mam tu na myśli określonej grupy wiekowej... Częściowo można przypisać punkt 3. do tego punktu. Często są to "świeżaki" w rasie, którzy coś tam wiedzą, coś czytali i tylko udają znawców, a są to też osoby z długoletnim stażem, które po prostu na hodowców się nie nadają... Jeżeli taka osoba bez wiedzy kupuje sukę z założeniem ze ona MUSI SIĘ ZWRÓCIĆ to przepraaaszam... Idę kryć Majkę Luckiem, bo przecież ona mi się jeszcze nie zwróciła! Ambicje wobec przyszłych właścicieli i szczeniat większe od tych wobec siebie i swojej hodowli? Pozorowanie hodowli na profesjonalną? Porównywanie się do większych i znanych hodowli? Zauważyłam, że to norma. Fajnie, że te osoby mają jakiś cel, ale helloł - większe hodowle LATAMI pracowały an to na co teraz mogą sobie pozwolić, więc nie na miejscu jest porównywanie swojej początkującej hodowli do nich. Nie zapominajmy o smaczku: jestem hodowcą... za kasę rodziców! Nie znoszę! Nie trawię! Chcesz być hodowcą? To wypadałoby być niezależnym finansowo, bo to Ty jesteś hodowcą czy rodzice? Jeszcze pożyczka rozumiem, ale całkowite odchowanie miotu za pieniądze rodziców... Niestety, takich hodowców "dzieci" jest sporo i nic się z nimi nie robi bo jak wspomniałam wcześniej, w kynologi mamy straszne wazeliniarstwo publiczne, obrabianie dupy zaś za plecami bo tyyyle w nas odwagi. Mogłabym ten punkt rozpisać w osobnej notce, ale nie ma to większego sensu, więc jedziemy dalej.
6. Ocenianie potencjalnych właścicieli po tym ile są gotowi wydać na szczeniaka:
Bo jak nie ma 5 tys na szczeniaka to na leczenie pewnie też nie będzie miał... Powiem krótko - płytko. Osobiście uważam, że są hodowcy którzy bardzo przeceniają swoje mioty (zwłaszcza Ci z punktu wcześniejszego) i osobiście nie zapłaciłabym tyle za psa, zwłaszcza z miotu "przeciętna suka i znany pies", czy krycie własnym repem i wymagania kwoty jak za krycie importem z USA! Mieszkamy w Polsce, a niektórzy hodowcy chcą cen za szczeniaki jak na zachodzie, co mi się nie podoba. Lubię natomiast kiedy hodowca ma inne ceny dla polaków inne, dostosowane do realnych możliwości typowego kowalskiego, a dla zagranicznych sąsiadów dostosowane do ich realiów. Wracając do leczenia... Nie oceniałabym takich możliwości finansowych po tym, ze ktoś ustalił limit finansowy na kupno psa, bo znam przypadki które sprowadzały importy, na zawody i wszystko miały, a na diagnozę już nie - bazarki, akcje atrakcje i te sprawy (swoją drogą temat bazarków na osobną notkę pozostawię), a znam też takie które zapłaciły popularną cenę 2 tysięcy złotych i na leczenie zawsze miały i nikt nigdy się nie zainteresował skąd. Żeby nie było, nie twierdzę, żeby oddawać szczeniaki za pół darmo, ale może czasami lepiej zapoznać się z sytuacją w kwestii leczenia u przyszłego właściciela? Czy ma jakieś pieniądze na czarną godzinę? Dlaczego ma takie ograniczenie etc.
7. Lista chętnych, czyli kto pierwszy ten lepszy!:
Nie znoszę tego zwłaszcza w sportowych hodowlach! Lista pełna, możesz się wpisać na rezerwową o ile w ogóle... Hodowca z góry zakłada że ta cała lista się nie wykruszy, a szczenięta urodzą się idealnie dopasowane do tych konkretnych osób które są wpisane... Może tylko ja się łudzę, ze jako hodowca dobierałabym do oczekiwań potencjalnego właściciela i jeżeli takowy szczeniak by się nie pojawił to nawet osobie która się pierwsza zgłosiła musiałabym napisać przykrą wiadomość, że nie ma papisia dla niego... Znaczy, ja po części rozumiem te listy, ale po części nie są one dla mnie logiczne. Bo uważam, że czasami późno może zgłosić się lepszy kandydat niż ten co zgłosił się wcześniej i wolałabym dać temu który moim zdaniem wydaje się lepszy niż temu co zgłosił się pierwszy.
8. Pseudo z lepszymi warunkami niż hodowla zrzeszona z FCI:
Przykro o tym pisać, ale mój husky w typie miał lepsze warunki niż psy w niektórych hodowlach FCI. Przykładem jest chociażby ostatnia sprawa o zamknięciu hodowli/pseudohodowli czy własnie wcześniej opisana przeze mnie sytuacja renomowanej hodowli. Nie umiem nazwać "hodowcy" Hektora pseudohodowcą, bo poza tym, że rozmnażał papierową sukę bez hodowlanki, wydał nam fajnie zsocjalizowanego szczeniaka, dał masę rad, zawsze służył pomocą i pozostał z nami w kontakcie do końca, wspierał po jego śmierci... Nie, nie próbuję go oczyścić, przedstawiam tylko powody dla których uważam, że on, ten który zostaje uznany za "pseuducha" był lepszym hodowcą niż niejeden hodowca z FCI. Przykre, prawda?
Pewnie gdyby się zastanowić znalazłabym masę innych punktów, ale te są dla mnie chyba takie najważniejsze. Mam nadzieję, ze udało mi się jasno wytłumaczyć o co mi chodzi, żeby nie było nieporozumień. Nie, pisząc tą notkę nie mam na myśli konkretnych osób są to już paroletnie obserwacje i uogólnienie ich. Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Świetna notka i bardzo przydatna!

    OdpowiedzUsuń
  2. 1000 razy TAK dla Twojego posta! Sama miałam sytuację, że zastanawiałam się nad drugim szczenięciem (przed Ru) - obdzwoniłam kilka hodowli i w jednej okazało się, że jest szczeniak. ALE rodzice bez badań na HD - "wolni po rodzicach"> Zapytałam, czy nie ma opcji zrobienia matce zdjęcia, i pozostawienia do oceny przez zwykłego weta - magicznie kontakt się urwał.

    OdpowiedzUsuń